Brak produktów

Wartość produktów: 0,00 zł
Realizuj zamówienie

Produkt dodany do koszyka!

Ilość:
Razem:

Produktów w koszyku: 0. Jest 1 produkt w Twoim koszyku.

Wartość koszyka:

Calcio: Poznajcie historię Agostino Di Bartolomeiego, jednego z najbardziej eleganckich reżyserów gry z lat 80.

Calcio: Poznajcie historię Agostino Di Bartolomeiego, jednego z najbardziej eleganckich reżyserów gry z lat 80.

Fragment książki sportowej "Calcio. Historia włoskiego futbolu", przedstawiający historię Agostino Di Bartolomeiego.

 

"Di Bartolomei był jednym z najbardziej eleganckich reżyserów gry z lat 80. Wysoki i obdarzony świetną techniką oraz mocnym strzałem. Przez całą karierę krytycy oskarżali go o to, że jest „zbyt wolny” (łatkę tę przypinano prawie wszystkim rozgrywającym). Przyszedł na świat i wychował się na jednym z ubogich osiedli na przedmieściach stolicy Włoch, nazywanych borgata, uwiecznionych w opowieściach i filmach Pier Paolo Pasoliniego142. W okresie powojennym Rzym zmierzył się z na tyle dużym napływem imigrantów, że liczba dostępnych mieszkań była mniejsza niż popyt na nie. Wielu biednych rzymian i imigrantów skończyło więc w lichych barakach, na terenach bez niezbędnej infrastruktury i sieci usług oraz z niewielkimi szansami na jakąkolwiek pracę. Slumsy te ustąpiły miejsca dopiero paskudnym budynkom mieszkalnym, masowo wznoszonym w latach 70. i 80.

Di Bartolomei trafił do Romy w wieku 14 lat. W 1973 roku zadebiutował w pierwszej drużynie, po tym jak z zespołem młodzieżowym zdobył mistrzostwo kraju. Rok później doznał poważnej kontuzji kolana. Ból, który powodowała, nie dawał mu spać przez osiem kolejnych nocy. Po roku został wysłany do drugoligowej Vicenzy, by „stanąć na nogi”. Z tego samego powodu Bruno Conti, inny przyszły gwiazdor Romy, został z kolei wypożyczony do Genoi. Tymczasem Roma budowała zwycięską drużynę, a Conti i Di Bartolomei w końcu wrócili. W roku 1979 prezydentem klubu został Dino Viola, inżynier z niewielkiego miasteczka Aulla, położonego na granicy Toskanii i Ligurii. Mając Brazylijczyka Falcão w pomocy oraz Di Bartolomeiego przed linią obrony w roli cofniętego rozgrywającego, drużyna giallorossich mogła polegać na dwóch wyśmienitych rozgrywających. Roma w końcu zaczęła wygrywać. Agostino pełnił funkcję kapitana zespołu i za każdym razem, kiedy wdawał się w dyskusje z arbitrami, robił to w bardzo taktowny sposób, trzymając ręce za plecami. Kibice, z którymi przez lata miał niełatwe relacje, zaczęli skandować jego imię: „Ooooh, Agostino… Ago, Ago, Ago, Agostino gola!”.

W 1982 roku szwedzki trener Nils Liedholm zmienił Agostino pozycję na boisku, przesuwając go do tyłu, by wzmocnić defensywę, mimo że ten miał wyraźne predyspozycje ofensywne. Di Bartolomei miał posyłać stamtąd długie piłki na skrzydło do Contiego i do najbardziej wysuniętego Roberto Pruzzo. Liedholm mówił o nim wtedy: „Skończył wreszcie biegać bez sensu. Jego długie podania były idealne, co do centymetra. Poruszał się z pełną elegancją i podniesioną głową”. Ago odegrał kluczową rolę w historycznym sezonie Romy, zwieńczonym tytułem mistrzowskim: zagrał wówczas w 28 meczach i zdobył siedem bramek. Przegrany po serii rzutów karnych mecz w Pucharze Europy był jednym z jego ostatnich występów w koszulce Romy, która nie powinna nawet móc rozegrać tego spotkania, ponieważ Dino Viola próbował przekupić sędziego w półfinale z Dundee United. Skandal ujrzał jednak światło dzienne dopiero po finale143.

Po 15 latach spędzonych przez Di Bartolomeiego w Romie do klubu dołączył Sven-Göran Eriksson, co oznaczało wyprowadzkę piłkarza ze stolicy Włoch. Przeniósł się do będącego wówczas w odbudowie Milanu, w którym grał u boku Raya Wilkinsa i Marka Hateleya. Było to dla niego gorzkie rozstanie z Romą, co podkreślał w wielu udzielonych wywiadach. Pytany o to, dlaczego odchodzi, odpowiadał: „Nie mam pojęcia”.

Rozegrał w sumie 308 meczów w koszulce giallorossich, z czego 146 jako kapitan drużyny, i zdobył w nich 66 bramek. Co zaskakujące, nigdy nie został powołany do reprezentacji. Kiedy w 1985 roku doszło do starcia Romy z Milanem, mecz zakończył się bójką, w trakcie której napastnik rzymian Ciccio Graziani uderzył Di Bartolomeiego. Bruno Conti powiedział później: „Nieprawdą jest to, co piszą niektórzy, że jestem przyjacielem Di Bartolomeiego (…). Widać, że w Milanie gra tak samo, jak niegdyś w Romie: na spokojnie, bez wysiłku… Nigdy nie schodzi z boiska spocony”. Po jakimś czasie dyskusje ucichły, przynajmniej spory między Contim a Di Bartolomeim. Wciąż krążyły jednak plotki o jego kłótni z Falcão o kolejność strzelania rzutów karnych, do której miało dojść w trakcie finałowego meczu z Liverpoolem. Di Bartolomei wykonał wtedy pierwszą „jedenastkę”. Plotka mówi, że Falcão odmówił wówczas podejścia do piłki.

Kiedy w 1987 roku na stanowisku trenera Milanu zatrudniono Arrigo Sacchiego, Di Bartolomei ponownie zmienił barwy klubowe. Pod koniec kariery trafił do kilku prowincjonalnych drużyn, by w 1990 roku w końcu zawiesić korki na kołku. Szefowie Romy nie zaproponowali mu żadnej roli w klubie, a interesy zaczęły mu iść coraz gorzej. Data, którą wybrał, by odebrać sobie życie, nie mogła być przypadkowa. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, mógł zostać pierwszym piłkarzem Romy – kapitanem drużyny – który wzniósł ku niebu Puchar Europy we własnym mieście. W 1984 roku przyznał, że tamten finał był „meczem jego życia”."


Fragment pochodzi z książki sportowej "Calcio. Historia włoskiego futbolu" dostępnej w naszej księgarni labotiga.pl. A jako czytelnik tego bloga, możesz kupić książkę z dodatkowym rabatem 5%. Wpisz w koszyku: BLOGCALCIO5 i ciesz się sportową lekturą w wyjątkowej cenie dla prawdziwego konesera ;)

  

Tekst przygotował: Szymon z labotiga.pl

Skomentuj ten wpis

* Imię
* Email (nie publikowany)
* Komentarz
Przepisz kod